sobota, 6 lipca 2013

Historia mojego autorstwa

Witam , w dzisiejszym poście przedstawię wam historię mojego autorstwa . Ma się nijak do tematyki bloga , ale chciałabym , żebyście wyrazili opinię .

Oto ona :

Z Malwiną poznałam się na studiach . Byłyśmy bardzo dobrymi koleżankami , ale nie przyjaciółkami . Ona studiowała fizykę a ja chemię . Czasem wychodziłyśmy na ciastko , bo Malwiny na żadną dyskotekę nie dało się zaciągnąć , w naszej paczce była jeszcze Ania współlokatorka Malwiny i Karolina moja przyjaciółka . Wszystkie lubiłyśmy się , ale po studiach nasze drogi się rozeszły . Ja dostałam pracę w Lublinie , jako nauczycielka chemi w liceum , Karolina wyjechała do Angli z tego co wiem poznała tam bogatego męża i nie musiała pracować , Anka uczyła matematyki w swoim rodzinnym mieście , Malwina pochodziła z tego samego miasteczka co Anka , ale pracy tam nie dostała i w sumie nie wiedziałam co się z nią stało . Czasem myślałam co tam u moich koleżanek , bo z żadną nie utrzymywałam kontaktu . Trochę żałowałam , ale w pracy poznałam nowe koleżanki a z Mileną która uczyła historii bardzo się zaprzyjaźniłam . Mieszkałyśmy klatkę w klatkę , więc całe dnie przesiadywałyśmy u siebie . Pewnego dnia spotkałam Ankę na ulicy , poznałam ją . Ta sama czarna burza loków . Ona chyba też mnie poznała , bo nieśmiało machneła ręką .
- Cześć Aniu . Co tam słychać ?
- O matko ! Jak dawno cie nie widziałam . U mnie po staremu , uczę matematyki , mam męża Piotrka i dwójkę dzieci Kasie i Tomka , bliźniaki po 3 latka . A co u Ciebie ?
- Wiesz nic się nie zmieniło . Dalej nie znalazłam drugiej połówki i uczę w tej samej szkole . Co robisz w Lublinie ?
- A muszę załatwić kilka spraw . Przyjechałam tu na trzy dni .
- Aha . A co u Malwiny ? - Ania zamarła
- To ty nic nie wiesz ?
- Nie . - odparłam zgodnie z prawdą , myślałam , że może Malwina jest w więzieniu czy coś , ale ta odpowiedź zbiła mnie z tropu ...
- Malwina nie żyje .
- Jak to ?! Co się stało ?
- Klątwa się wypełniła ...
- Ania jaka klątwa o czym ty bredzisz ?
- Wiesz nie mam czasu , może umówimy się wieczorem . O 20 ? W tej kawiarni obok - wskazała ręką .
- Zgoda . Do zobaczenia .
- Do zobaczenia - odpowiedziała na wychodne Ania . Całe południe zastanawiałam się co mogło stać się z Malwiną i o jaką klątwe chodziło . Gdy wreszcie nadszedła wyczekiwny czas spotkania , była cała w nerwach . Teraz miałam dowiedzieć się kim naprawdę była moja koleżanka , którą wydawało mi isę , że znam bardzo dobrze . Usiadłam przy wolnym stoliku , zamówiłam bajaderkę , kawę i czekałam na Anie . Przyszła o 5 minut spóźniona .
- Cześć Wika . Przepraszam za spóźnienie , ale wiesz autobusy . Samochód zostawiłam w domu , Piotrek pracuje w mieście oddalonym o 25 km i musi czymś dojechać .
- Spokojnie , nic się nie stało , tyle spóźnienia to wiesz ... prawie nic . Na co masz ochotę ?
- Herbata i tak jak za dawnych lat szarlotka - uśmiechneła się Ania , a mi przypomniało się , jak zawsze wieczorami spotykałyśmy się w naszej ulubionej kawiarnii , zamawiałyśmy zawsze po herbacie i ciastku . Żartowałysmy i plotkowałyśmy , stare czasy ahh...
- No to opowiadaj o tej klątwie .
- Malwina nigdy nie mówiła tobie i Karolinie . Bała się , że ją odrzuciecie . Ja wiedziałam , w końcu wychowałam się z nią płot w płot . Zaczeło się to przed II wojną światową . Rodzina Malwiny współpracowała z Niemcami , jej dziadek był pół niemcem . A babci Malwiny to nie przeszkadzało . Wszyscy w okolicy bali się ich i modlili , żeby nikogo nie wydali Gestapo . Wuj Malwiny , brat jej dziadka zarządał , aby kazdy mieszkaniec miasteczka dawał im co miesiąc ,, czynsz '' , za to , że nie wydadzą ich dla Niemców i będą bronić . Ludzie ze strachu płacili im te pieniądze . Jednak pewna kobieta , uboga wdowa z siedmiorgiem dzieci , nie miała w określonym terminie całej kwoty . Prosiła o litość , ale dziadek Malwiny tylko ją wyśmiał i powiedział , że oszuka Niemców, że tu przetrzymuje Żydów . Jak powiedział tak zrobiła , a Gestapo uwierzyli dla swojego oddanego współpracownika - słuchałam z wypiekami na twarzy - kobieta została wtrącona wraz z dziećmi do obozu zagłady . Odchodząc powiedziała do dziadka Malwiny ,, Żabyś ty jak i ja umierał w cierpieniu i twoje dzieci i dzieci ich dzieci . Twój ród zakonczy się za 2 pokolenia . A każdy umrze w cierpieniach i męczarniach '' . Dziadek Malwiny wziął to za brednie . Wojna sie skonczyła . Za 5 lat urodziła się mama Malwiny . Jednak niedługo po jej narodzinach zmarł ojciec , a dziadek Malwiny . Śmierć jego była okrutna , spadł z dachu i nadział się na sztachetę , prosto w serce . Gdy mama Malwiny zaszła w ciąże , umarła babcia Malwiny , śmiercią równie okrutną . Wpadła pod pociąg , a ten przeciął ją na pół . Dla wszystkich oznaczało to jedno - klątwa się wypełnia . Gdy urodziła się Malwina jej ojciec wypadł z 13 piętra , pracował jako sprzątacz mył okna , jedno było niedomknięte i stało się . Została po nim miazga . Została Malwina z mamą , reszta rodziny wymarła . Rok przed śmiercią Malwiny jej mama zniknęła , szukali ją trzy dni i znaleźli ... martwą . Nikt nie wie co się stało . Malwina była załamana . Poznała jakiegoś chłopaka i zaszła w ciąże , każdy mówił , że klątwa isę skonczyła . W końcu bedzie 3 pokolenie . Mylili się . Malwina była w 7 msc. ciąży gdy potrącił ją tir . Umarła na miejscu , dziecka nie dało się uratować . Ich pokolenie skonczyło się . - zakończyła Ania . A ja byłam w szoku , pojechałam potem na grób Malwiny i zapaliłam świeczkę ,, Spoczywaj z pokojem '' - powiedziałam .



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz